sobota, 10 września 2011
2
Wszystko co się dla mnie liczyło nagle się skończyło. Należałam do wspaniałej grupy. To było naprawdę coś niesamowitego. Ale przestałyśmy ze sobą rozmawiać. Tak naprawdę rozmawiać. Niby wszystko dalej funkcjonowało, ale wszyscy wiedzieli, że oddaliliśmy się od siebie. Pewnego dnia dostałam anonimowego maila, w którym było napisane, że wkurzam całą grupę. Wtedy właśnie odeszłam. Nie umiem nawet opisać tego co wtedy czułam. NIC DLA NICH NIE ZNACZYŁAM. Gdy sprawa wyszła na jaw, wszystkie zarzekały się, ze nie mają z tym wszystkim nic wspólnego, a ja nie wiedziałam komu wierzyć. I mimo, że utrzymuję kontakt z nimi wszystkimi, to do grupy nie wróciłam. Kilka osób też się wypisało. Z 9 zostało 5. Chciałabym, żeby wszystko było jak jeszcze 3-4 miesiące temu. Gdy jeszcze coś dla siebie znaczyłyśmy. Dla mnie wciąż są niezwykle ważnymi osobami, ale zbyt często miałam wrażenie, że tylko mi zależy. A ja nie mam już siły walczyć o to wszystko. Może i mogłabym im na nowo zaufać, powiedzieć sobie, ze to ktoś obcy wysłał do mnie tę wiadomość. Bo jest taka możliwość. Miałyśmy naprawdę wielu wrogów. Może winię je o to wszystko, podczas gdy niczemu nie są winne... Chcę rozmowy, chcę żebyśmy znowu wszystkie ze sobą rozmawiały tak jak dawniej! Boję się jednak, ze nawet jeżeli porozmawiałybyśmy wszystkie ze sobą, wyjaśniając wszystko, następnego dnia wszystko wróciło by do normy. Nie do normalności, do normy która jest teraz. Często wracam myślami do dwóch najpiękniejszych dni w moim życiu. Wtedy je spotkałam. Mogłam je zobaczyć, pobyć wśród nich, poczuć się częścią czegoś wyjątkowego. I teraz gdy wiem, ze to nie wróci, że prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy, czuję się strasznie. W lipcu spotkałyśmy się w 5, wtedy mówiłam, ze mogę umrzeć, bo moje marzenia się spełniły. Byłam naprawdę szczęśliwa, od dawna nie czułam tego uczucia. Postanowiłam sobie, ze kiedyś musimy spotkać się wszystkie razem. To było moje nowe marzenie, jedyne, które pozostało mi do realizacji. I które już się nie spełni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz